niedziela, 28 stycznia 2018

Moja wieczorna pielęgnacja cery - kosmetyki których używam, czego unikam, jakie są moje przyzwyczajenia

Cześć i czołem :)

Jako, że na punkcie pielęgnacji twarzy mam małego świra, to nie była bym sobą, gdybym nie opisała tutaj jak wygląda moja wieczorna rutyna pielęgnacyjna. Będzie to też swego rodzaju blogowa rozpiska, którą co jakiś czas będę aktualizować, myślę, że to też dobra rzecz aby wszystko usystematyzować i mieć wszystko w jednym miejscu.
Jest to też taka kontynuacja jednego z ostatnich wpisów - opisywałam tam kilka nawyków w mojej pielęgnacji które przyczyniły się do poprawy wyglądu mojej cery. Kto jeszcze nie widział - zapraszam :)


Myślę, że warto na początek wspomnieć z jaką cerą mam do czynienia. Mam cerę tłustą, z licznymi rozszerzonymi porami i zaskórnikami.Wbrew pozorom jednak można ją podrażnić, nie jest to typ który wszystko toleruje. Oprócz tego:
- lubią pojawiać się suche skórki, zwłaszcza na przestrzeni między brwiami i na skrzydełkach nosa
- niestety często pojawiają się niespodzianki typu stany zapalne, wypryski, kaszka itd.
- są widoczne niektóre ślady, blizny po niespodziankach
- prawdopodobnie cera ma również podtyp skóry naczynkowej, zaczerwienieniu ulega zazwyczaj nos
- zmarszczek nie widać, aczkolwiek na tej mojej 25-letniej cerze powoli może się coś pojawiać ;)

JAKIE SĄ MOJE CELE, JEŻELI CHODZI O WYGLĄD I KONDYCJĘ SKÓRY:
- oczywiście regulacja pracy gruczołów łojowych - ograniczenie nadmiernego wydzielania sebum w strefie T
 - brak suchych skórek ( profilaktyka i ew. zwalczanie)
- maksymalne nawilżenie skóry 
- zminimalizowanie stanów zapalnych i wyprysków
- zwężenie porów
- likwidacja zaskórników
- rozjaśnianie/ likwidacja śladów potrądzikowych
- profilaktyka przeciwzmarszczkowa

MOJA WIECZORNA RUTYNA:




1. DWUETAPOWE, A NAWET TRZY ETAPOWE OCZYSZCZANIE:

O tym, że ten etap robi wielką robotę to już na pewno wiecie - nie będę się powtarzać. Generalnie zależy mi na tym, żeby dobrze oczyścić skórę, ale na tyle delikatnie, aby nie odczuwać później uczucia ściągnięcia. 
Do wstępnego oczyszczenia na chwilę obecną używam płynu micelarnego Bioderma Sensibio. Łagodny, skuteczny, nie piecze - bardzo dobry produkt, jeden z lepszych miceli jakie do tej pory używałam.
Do dogłębniejszego oczyszczania używam pianki z Tołpy dermo face. Bardzo ją lubię, jest delikatna, wygodna w użytkowaniu, wydajna i nie odczuwam po jej spłukaniu uczucia ściągnięcia. Skład może nie jest za bardzo naturalny, ale pianka nie posiada SLS ani nawet glukozydu laurowego, a to jest dla mnie sprawą kluczową jeśli chodzi o wybór kosmetyku oczyszczającego.

Pianka akurat bez zakrętki, niestety wpadła mi kiedyś za pralkę :)
Bardzo często pomiędzy micelem a pianką stosuję jeszcze Arnikowe mleczko oczyszczające z Sylveco. Ma bardzo fajną konsystencję, niezbyt rzadką, ale też nie gęstą. Masaż skóry mleczkiem jest bardzo przyjemny, co pomaga zresztą w dokładnym oczyszczeniu skóry. Później twarz myję pianką tylko dlatego, bo nie lubię tłustej warstewki jaką pozostawia mleczko.





Od pewnego czasu po spłukaniu pianki, twarz osuszam ręcznikiem papierowym. Genialna sprawa - taki jednorazowy ręcznik jest bardziej higieniczny, świetnie chłonie wodę i nie ma mowy o żadnym pocieraniu skóry. Już nie wrócę do zwykłego ręcznika :)

2. TONIZOWANIE

Mam do dyspozycji dwie opcje, Esencje Bielendy i tonik normalizujący z Vianka. Oba produkty fajnie koją i odświeżają skórę, dodatkowo po toniku z Vianka, odczuwam bardzo przyjemne ochłodzenie. 


Tonik aplikuję nasączonym wacikiem i delikatnie pocieram twarz, jest mi tak najwygodniej.

3. ODŻYWIENIE SKÓRY I OKOLIC OCZU

Mam kilka opcji do wyboru, ale zawsze staram się trzymać pewnych schematów, ponieważ nie chcę przekombinować. Zazwyczaj wybieram opcję: żel aloesowy i na to krem na noc.
Ewentualnie :
- dwa razy w tygodniu lubię zaaplikować serum Bielendy z witaminą C i na to krem.
- raz w tygodniu ( no max 2) po tonizowaniu stosuję również mieszankę żelu aloesowego z serum olejowym Biolaven. Taka mieszanka szybko się wchłania, więc jest to dobra opcja dla osób które nie lubią tłustej warstwy olejowej - czyli dokładnie dla takich jak ja :)
Następnie nakładam krem na noc.


W pielęgnacji skupiam się również na zwalczaniu zmian trądzikowych, stąd wybór kremu Vianek na noc z serii normalizującej.
Okolice pod oczami pielęgnuję kremem z Vianka z serii odżywczej. Nie mam wymagającej skóry pod oczami, ale odkąd zaczęłam stosować ten krem, to zasinienia nie są już tak bardzo widoczne, a i korektor już mi się nie zbiera pod oczami. 





4. PIELĘGNACJA DODATKOWA

Mowa tutaj o peelingu i maseczkach. Na chwilę obecną stosuję peeling oczyszczający z Sylveco z korundem - lubię jednak czuć te drobinki na skórze i to jak po tym skóra jest super oczyszczona. Moja cera toleruje mocniejszy masaż w granicach rozsądku, więc korzystam z tego.
Peeling stosuję zwykle raz w tygodniu, po stonizowaniu skóry. Następnie aplikuję mieszankę żelu aloesowego z serum, albo właśnie nakładam maseczkę - zazwyczaj jest to jakaś saszetka. Niestety niezbyt często decyduję się na drugą opcję, najzwyczajniej z braku czasu - wiem, że wypadało by to zmienić, bo maseczki potrafią naprawdę wiele dobrego zrobić dla cery.





5. KOSMETYK DO ZADAŃ SPECJALNYCH

Takim kosmetykiem jest żel punktowy na wypryski Sylveco - nie daje spektakularnych efektów, bo wypryski nie znikają z prędkością światła, ale na pewno proces gojenia przebiega szybciej i mniej boleśnie. Naturalny skład i wydajna formuła. Uważam, że każdy powinien mieć taki produkt w zasięgu ręki, w końcu prawie każdy raz na jakiś czas ma do czynienia z pewnymi niespodziankami. Ewentualnie pozostaje jeszcze maść cynkowa, czy też olejek z drzewa herbacianego, ale to już temat na inny post :)

CZEGO UNIKAM W PIELĘGNACJI:
- SLS, Glukozydu Laurowego, alkoholu
- mydeł
- nie stosuję szczoteczek sonicznych, czyścików czy rękawic
- raczej też nie będę eksperymentować z oczyszczaniem skóry płynem do higieny intymnej - raz próbowałam, skóra piekła mnie niemiłosiernie
- czarnej maski oczyszczającej Pilaten - raz wykorzystałam próbkę i wystarczy. 
- do olejów podchodzę jak pies do jeża, ale wiem, że są niezbędne w zatrzymywaniu wody w naskórku, dlatego staram się je włączyć do pielęgnacji (patrz serum Biolaven)
- ale na pewno nie sięgnę po produkt z parafiną w składzie, z silikonami, czy nawet z olejem kokosowym
- nie przekonuje mnie również metoda oczyszczania OCM - ale to tylko dlatego, bo trzeba na to poświęcić sporo czasu. 

EFEKTY JAKIE ZAUWAŻYŁAM DZIĘKI TAKIEJ PIELĘGNACJI:
- przede wszystkim pozbywałam się wszelkich suchości - oczywiście jeśli zaniedbam peelingowanie i nawilżanie to szybko wracają
- skóra jest miękka w dotyku, wyraźnie gładka i nawilżona
- jak już wyżej wspomniałam, skóra pod oczami również uległa poprawie 
- to co mnie najbardziej cieszy, czyli znacznie rzadziej pojawiają się wypryski i zmiany trądzikowe, a jeżeli już się takowe pojawiają, to szybko znikają
- mam też wrażenie, że ślady potrądzikowe też lekko się już rozjaśniły. Są nadal, ale wiadomo, że potrzeba tutaj cierpliwości i systematyczności

Niestety jest bez zmian jeżeli chodzi o widoczność porów. Na bieżąco pojawiają się również zaskórniki - szczerze mówiąc doprowadza mnie to do szału i nie mam już pojęcia, czy coś mnie zapycha czy jednak moja skóra już tak ma. Czasami wydaje mi się, że ratunkiem jest tylko kuracja kwasowa u kosmetyczki.

Ale ostatecznie cieszę się, że część celów udało się zrealizować :) Jest to dowód, że systematyczna pielęgnacja jednak przynosi jakieś efekty, dodatkowo na pewno motywuje do dalszego działania.

CELE NA NAJBLIŻSZE MIESIĄCE,:
- kontynuacja obecnej pielęgnacji ( w dalszym ciągu dwuetapowe oczyszczanie, tonizowanie, nawilżanie)
- denkowanie kosmetyków
- testowanie innych produktów pielęgnacyjnych
- ostatecznie chciałabym używać już samych naturalnych kosmetyków
- chciałabym też spróbować oczyszczania twarzy białą glinką
- obserwacja skóry ( głównie po to aby dojść do tego co może zapychać)
- zwężenie porów ( myślę, że głównie maseczki mogą w tym pomóc)
- częstsze stosowanie maseczek
- zminimalizowanie ilości zaskórników

Myślę, że aktualizacja pojawi się za kilka miesięcy, wtedy na pewno Wam się wyspowiadam czy udało się osiągnąć to co sobie założyłam :)

Niedługo pewnie pojawi się też wpis dotyczący porannej rutyny, ale powiem szczerze, że nie jest ona zbyt skomplikowana :)

A Wy jakich kosmetyków używacie w wieczornej pielęgnacji? Macie swoich ulubieńców, których możecie polecić? 

Pozdrawiam Was serdecznie ;)

niedziela, 21 stycznia 2018

Pomadki Wibo Ultra Matte Liquid Lipstick

Cześć i czołem :)

Skupimy się dzisiaj na kolorówce, czyli na tym co tygryski lubią najbardziej. A konkretniej porozmawiamy sobie o pewnych produktach, na które z pewnością każda z nas natknęła się podczas ostatniej promocji w Rossmannie -49-55%.
Mowa tu o matowych pomadkach Wibo, dokładnie o tych które zostały wprowadzone razem z m.in słynną paletą cieni Modern. Ja jako miłośniczka pomadek o takiej formule, nie mogłam przejść obok nich obojętnie - piękne kolory, płynna konsystencja, matowe wykończenie, przystępna cena. Czego chcieć więcej :)
Od czasu promocji minęło już trochę czasu, przez ten czas zdążyłam się zapoznać z pomadkami na tyle, że mogę spokojnie się na ich temat wypowiedzieć.
Będę chwalić, czy jednak będę się pastwić? 
Tego nie zdradzę, ale odpowiedź zaraz poznacie.

POMADKI WIBO, ULTRA MATTE, LIQUID LIPSTICK



Podczas promocji skusiłam się na dwa odcienie: Royal Pink i Red Plum. Szczególnie ten drugi odcień już w drogerii przypadł mi mocno do serca. Kolor przepiękny, chociaż nie każdemu może pasować, bo to specyficzny odcień. Z kolei Royal Pink w mojej ocenie miał być takim słodkim, ciepłym różem, taki idealny do dziennego makijażu. W zasięgu ręki miałam również odcień trzeci czyli Desert Sand, ale nie przepadam za takimi kolorami na ustach, więc sobie odpuściłam.



Opakowanie typowe jak przy pomadkach płynnych. Jest proste i solidnie wykonane, wygląda ładnie, estetycznie. Napisy po kilku miesiącach użytkowania są nadal widoczne. Ponadto dolna część opakowania jest przeźroczysta, dzięki czemu widzimy dany kolor i wstępnie możemy ocenić czy nam się podoba czy nie. Aplikator to taka łopatko-gąbeczka, typowa zresztą jak przy innych pomadkach o płynnej matowej formule.
Pigmentacja świetna, co zresztą widać na swatchach.



I to tyle jeśli chodzi o plusy :) Mówiąc krótko, nie polubiłam się z tymi pomadkami.

Ich konsystencja jak dla mnie trochę rzadka, leista, a aplikator też lubi nabierać sporą ilość pomadki. Oczywiście usuwam nadmiar pomadki, ale i tak bardzo ciężko mi się ją nakłada na usta - bardzo lubi wylewać się poza kontur ust, co mnie naprawdę doprowadzało do szału, tym bardziej, że te pomadki szybko zasychają :)

Pigment powalał, jeśli chodzi o swatche na dłoni, natomiast na ustach było słabo, miejscami pojawiały się prześwity, tak naprawdę nie wiadomo z jakiego powodu.

Kolor Royal Pink na ustach nie wygląda najlepiej, jest troszeczkę za jasny, ogólnie wygląda źle na moich ustach. Podejrzewam, że jasnowłose Panie były by zadowolone.
Jeśli chodzi o Red Plum - jak najbardziej jest to nadal piękny kolor, nawet na moich ustach. Niestety przez tą rzadką formułę odechciewa mi się używać tego odcienia - nie ukrywajmy, jest to ciemny kolor, a taka barwa nie wybacza błędów w makijażu ust. Ale ostatecznie odcień ten wygląda w miarę dobrze jak nałożę bardzo cienką, równomierną warstwę, uważając przy tym aby nic się nie wylało poza kontur.

Jeśli chodzi o komfort noszenia, to niestety pomadka jest wyczuwalna na ustach i nieco się klei. Ponadto lubi znikać z obszaru błony śluzowej ust. Niestety widać to i nie jest to zbyt fajny widok. Bardzo chciałam pokazać Wam zdjęcia, jak te pomadki wyglądają na ustach, ale normalnie szlag mnie trafiał jak widziałam na fotkach, jak tragicznie to wygląda. Dlatego niestety, musicie wierzyć mi na słowo.

Trwałość w miarę okey. Pić można spokojnie, ale po zjedzeniu posiłku już potrzebne są poprawki.
Dla odmiany, bliżej konturu pomadka się świetnie trzyma, jednak same przyznacie - dziura wyżej konturu ust wygląda...no jak wygląda.

Jeszcze z kwestii technicznych - pomadki dostępne są w drogerii Rossmann. W niektórych drogeriach internetowych jest też dostępna marka Wibo, chyba na Cocolicie można znaleźć te pomadki. W Rossmannie znajdziemy je na pewno, kosztują ok. 15 zł bez promocji.

Oczywiście w takiej cenie nie ma też co oczekiwać cudów, ale wiem też, że da się wyprodukować super produkty w fajnej cenie. Ale jeśli chodzi o Wibo, to nie ukrywam, trochę rozczarowałam się.
Marka przyzwyczaiła nas do tego, że posiada naprawdę świetne kosmetyki, chociażby jak pudry sypkie czy rozświetlacze. Jednocześnie chciałabym podkreślić, że to tylko moja subiektywna opinia odnośnie tych pomadek, jeżeli są osoby które są z nich zadowolone to super :)
Nie są to najgorsze pomadki świata, bo wyglądają w miarę dobrze jak nałoży się w miarę równomierną, cieniutką warstwę na usta. 
Trzeba też zaznaczyć, że jakimś mistrzem makijażu też nie jestem (jest to raczej poziom taki średni, sporo muszę się jeszcze nauczyć) więc może po prostu nie umiem nakładać tych pomadek i dlatego wyglądają tak jak wyglądają. Trzeba też brać taką opcję pod uwagę.

Z drugiej strony wydaje mi się, że dobre płynne pomadki matowe powinny cechować się łatwością aplikacji zarówno dla profesjonalisty, jak i dla osoby początkującej.

Generalnie nie polecam. Wydaje mi się, że lepiej jest troszkę dołożyć i zakupić płynne pomadki z Golden Rose, które nota bene nie kosztują też zbyt wiele, a jakościowo są bardzo dobre. 
Ewentualnie na Wibo możecie się skusić, jeśli jesteście pewne swoich umiejętności w makijażu ust. Jeśli chodzi o mnie, to na pewno jeszcze będą próby polubienia się z tymi produktami, chociaż na pewno będę częściej sięgać po odcień Red Plum. Kto wie, może pojawi się tutaj jakaś aktualizacja? :)

Znacie te pomadki, lubicie? Macie podobne odczucia, czy jest zupełnie odwrotnie? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.

Pozdrawiam Was serdecznie

środa, 17 stycznia 2018

Kluczowe zmiany w mojej wieczornej pielęgnacji cery, które przyczyniły się do jej lepszego stanu

Cześć :)

Pielęgnacją twarzy zainteresowałam się w momencie kiedy już byłam nastolatką. Wiadomo wiąże się to też z okresem dojrzewania gdzie często mamy do czynienia z trądzikiem młodzieńczym i nadmierną produkcją sebum. To normalne, że chciałam wyglądać dobrze, ale przyznam się szczerze, że nie wychodziło mi to najlepiej. 
Niestety wiedzę o kosmetykach czerpałam głównie z opisów producenta widniejących na opakowania produktów, a jak wiadomo...często ich obietnice nie pokrywają się z rzeczywistością.
Kiedyś wykonywałam demakijaż tylko płynem micelarnym albo od razu myłam twarz mocnym oczyszczającym żelem . Sporadycznie używałam toniku, nie używałam też codziennie kremu.

Rzadko stosowałam peelingi, a maseczki nakładałam tylko wtedy kiedy zapragnęłam urządzić sobie SPA :)

Jak jest z tym teraz? Na szczęście nie czytam już opisów producenta na opakowaniu, tylko wzrok od razu kieruję na skład INCI. Lepiej znam cerę, wiem co jej służy, jak ją pielęgnować i czego unikać. 

Fajnie by było z taką wiedzą cofnąć się o te kilka lat, podejrzewam, że skóra tylko by mi za to podziękowała.

A przechodząc do sedna - jeżeli chodzi o kondycję cery, to sporo dały mi pewne zmiany które wprowadziłam. 


Po pierwsze...
DWUETAPOWE OCZYSZCZANIE TWARZY

Jeden z najważniejszych etapów rytuału wieczornego. Osobiście bardzo przywiązuje do niego wagę, ponieważ nie ukrywajmy - jeżeli nie dopilnujemy tego aby skóra była odpowiednio oczyszczona, to wszelkie dalsze zabiegi tak naprawdę nie mają już sensu.
Ważne jest to aby na tym etapie użyć dwóch kosmetyków:

- płynu micelarnego w celu zmycia makijażu, czyli takie wstępne oczyszczenie skóry. Płyn micelarny oczyści cerę ale tylko na jej powierzchni, nie będzie wnikał w pory, więc wszelkie zanieczyszczenia nadal tam pozostaną. Oczywiście alternatywą micela może być również mleczko,mieszania olejów, czy też sam czysty olej. 

- produktu dogłębnie oczyszczającego, czyli takiego który już dokładnie wniknie w nasze pory. Mechanizm wygląda następująco - aplikując produkt rozpoczynamy masaż skóry. Masaż rozgrzewa, sprawia, że pory się otwierają i tym samym zmywamy wszelkie zanieczyszczenia. Do tego celu można użyć żelu myjącego, pianki, emulsji, również mleczka. 

Kwestią indywidualną jest jakie produkty wybierzemy, dużo zależy właśnie od typu i podtypu cery, własne preferencje też grają tutaj istotną rolę.

Jeśli chodzi o mnie, to najbardziej odpowiada mi duet płyn micelarny + delikatna pianka oczyszczająca. Mam cerę tłustą, o rozszerzonych porach i licznych zaskórnikach, ponadto jest bardzo podatna na zapychanie, a wszelkiego rodzaju niedoskonałości pojawiają się w zasadzie cały czas. Dlatego zależy mi na jak najdokładniejszym oczyszczeniu, aby nie było żadnych podstaw ku temu aby powstawały co rusz to jakieś nowsze niespodzianki.

Czasami jak mam na twarzy solidną tapetę, to stosuję również kombinację: płyn micelarny, następnie mleczko oczyszczające i piankę. Chcę mieć wtedy pewność, że skóra naprawdę jest maksymalnie oczyszczona z wszelkich zanieczyszczeń i kosmetyków kolorowych. 

Po drugie...
DELIKATNY KOSMETYK MYJĄCY

Unikając zbyt mocnych detergentów w składach żeli (SLS i SLES) możemy naprawdę wiele zrobić dobrego dla naszej skóry. Przede wszystkim będzie mniejsze prawdopodobieństwo, że nie naruszymy warstwę lipidową skóry i nie będziemy odczuwać ściągnięcia twarzy. Dlatego łagodny kosmetyk myjący to podstawa, zwłaszcza jeśli chodzi o skórę tłustą, mieszaną, trądzikową

Pamiętam doskonale jak po każdym drogeryjnym żelu myjącym dopadało mnie uczucie ściągnięcia na twarzy. Kiedy przerzuciłam się na delikatniejsze żele z Sylveco, było lepiej, ale nadal odczuwałam taki dyskomfort. Niestety nie toleruję nawet łagodniejszych detergentów, muszę szukać produktów które zawierają raczej tylko 'Cocamidopropyl Betaine', bo po tym nie odczuwam uczucia ściągnięcia na twarzy.

Po trzecie...
TONIZACJA

Nie wyobrażam sobie świata bez toniku! To bardzo istotny element pielęgnacji, można powiedzieć, że podobnie jak przy oczyszczaniu, brak elementu tonizacji sprawia, że dalsze zabiegi nie mają sensu. Tonik przede wszystkim przywraca naszej skórze optymalne pH, które jest naruszone po kontakcie z kosmetykami myjącymi. Oprócz tego dobrze dobrany tonik świetnie koi, ma działanie łagodzące i nawilżające, oraz przygotowuje skórę do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych.

Kiedyś wydawało mi się, że tonik jest zbędnym kosmetykiem, wydaje mi się zresztą, że nadal jest niedoceniany ale teraz wiem, że potrafi zrobić naprawdę świetną robotę. Ważne, żeby nie zawierał w składzie alkoholu.
Ja sama akurat używam standardowego toniku, ale planuję się przerzucić prędzej czy później na hydrolaty.

Po czwarte...
HUMEKTANT + OLEJ/SERUM/KREM

Tutaj akurat mam spore pole do popisu. Podstawą jest zawsze silne nawilżenie, do tego służy mi niezastąpiony żel aloesowy. Jest cudowny - nawilża genialnie. Koniecznością jest jednak zatrzymanie tego nawilżenia i tutaj do akcji wkracza serum, czy też olejek, a nawet krem. Ważne aby te kosmetyki były bogate w emolientowe składniki, aby zapobiec uciekaniu wody. Taka kombinacja w moim przypadku sprawia, że skóra jest dopieszczona, gładka i miła w dotyku. Ja najczęściej mieszam żel aloesowy z serum lub kremem i taką gotową mieszankę nakładam na stonizowaną cerę. 

Muszę tylko uważać na oleje, ponieważ nie każdy mi pasuje niestety.

Po piąte...
REGULARNY PEELING

Czujemy czasem, że cera potrzebuje takiej odnowy, a peeling jest idealną wyjściem aby nam tą odnowę zapewnić. Świetnie oczyszcza i usuwa martwy naskórek, dzięki temu jest idealna podstawa ku temu aby zaaplikować jak najbardziej odżywcze kosmetyki.
Ważne jest aby taki peeling stosować regularnie (optymalnie raz w tygodniu, chociaż to też kwestia indywidualna) i przede wszystkim być dobrze dobrany dla naszej skóry. 
Przykładowo cera wrażliwa i naczynkowa nie będzie zadowolona z intensywnego pocierania drobinek poprzez peeling mechaniczny ;) lepszą opcją będzie peeling enzymatyczny.

I to wszystkie kluczowe zmiany które przyczyniły się do poprawy kondycji mojej cery. Myślę, że nie były one dla Was zaskoczeniem, a przynajmniej dla grupy osób które lubią świadomie pielęgnować skórę. Dlatego nie rozpisywałam się na temat dogłębnego oczyszczania czy tonizacji, myślę, że część z Was doskonale zna wszystkie tajniki odpowiedniej pielęgnacji i chętnie je stosuje, więc nie ma co zanudzać.

Chyba, że chcecie poczytać coś więcej na temat każdego etapu rytuału pielęgnacyjnego więc...po prostu dajcie znać ;)
A na dniach postaram się abyście poczytali jakich kosmetyków obecnie używam w pielęgnacji twarzy.

A u Was jak to wygląda? Podobnie czy macie jeszcze jakieś inne sposoby?

Pozdrawiam Was serdecznie


piątek, 12 stycznia 2018

Ulubieńcy roku 2017 - kolorówka

Cześć i czołem :)

Czas na pierwszy post typowo tematyczno-kosmetyczny, a że z okazji początku Nowego Roku mamy tendencję do pewnych refleksji i podsumowań kosmetycznych, to doszłam do wniosku, że i mnie ta przyjemność nie ominie.
Łącząc jedno z drugim w końcu to mamy! Wpis o ulubieńcach roku 2017 z kategorii kolorówki - przez ten ostatni czas nazbierało się całkiem sporo fajnych kosmetyków, po które chętnie sięgam w codziennym makijażu, dlatego myślę, że warto wszystko zebrać i trochę o nich pogadać - tudzież popisać :)




ULUBIONY PODKŁAD

Łagodzący krem BB1, Vianek z serii łagodzącej.



Oczywiście nie jest to typowy podkład, tylko krem koloryzujący, ale zdecydowałam się umieścić go tym zestawieniu, ponieważ jednak bardzo często towarzyszy mi w codziennym makijażu jako taka alternatywa dla bardzo lekkiego podkładu - pod tym względem sprawdza się naprawdę bardzo dobrze. Jeśli chodzi o standardowe  podkłady to nie trafiłam jeszcze na takie cudo które pasowało by mi w 100% :)

Krem bardzo fajnie wyrównuje koloryt twarzy, cera wygląda świeżo i naturalnie. Nie zapycha i nie przyśpiesza procesu przetłuszczania się strefy T w ciągu dnia. Taki efekt spokojnie mi wystarczy na co dzień. Krycie ma jednak bardzo słabe, ale to oczywiście normalne jeśli chodzi o tego typu kremy i nie stanowi to dla mnie problemu - w przypadku kiedy pojawiają się jakieś niedoskonałości to spokojnie mogę zaaplikować na nie korektor kryjący i całość wygląda całkiem w porządku.
Opcja na co dzień, na lato - jestem na tak :)
Opcja na imprezy, większe wyjścia - niekoniecznie, osobiście mi wtedy zależy, aby makijaż cechował się jak najdłuższą trwałością, gdzie przy okazji krycie również będzie satysfakcjonujące. Pod tym względem bardziej ufam cięższym podkładom.

ULUBIONY KOREKTOR 

Korektor KOBO, odcień 205 alabaster



Mój absolutny ulubieniec który zdetronizował słynny kamuflaż pod oczy z Catrice. Kupiłam go w Naturze podczas Black Friday (kosztował wtedy 10 zł!) więc nie tak dawno, a już zdążył zawładnąć moim sercem. Ma troszeczkę bardziej gęstą, kremową konsystencje w porównaniu do korektora Catrice. Bardzo ładnie kryje, przy czym jest w miarę lekki jak na korektor mocniej kryjący. Nie wchodzi w załamania i nie wysusza o ile mam skórę pod oczami dobrze nawilżoną. Nie ciemnieje. Ogólnie bomba, na chwilę obecną moim zdaniem to jeden z najlepszych korektorów drogeryjnych. Jeden z najlepszych bo nie przetestowałam jeszcze wszystkich - kusi mnie jeszcze opcja Maybelline z gąbeczką. 

ULUBIONY PUDER

Maybelline MasterFix Setting-Perfecting Loose Powder

Jako posiadaczka cery tłustej oczekuję przede wszystkim maksymalnej trwałości i matu jeśli chodzi o makijaż. I szczerze mówiąc ten puder naprawdę daje radę :) Byłam do niego sceptycznie nastawiona, kupiłam go raczej z polecenia, podczas ostatniej promocji w Rossmannie. Jak na puder drogeryjny jest bardzo w porządku. Dobrze zmielony, nie bieli. Matuje na długi czas i dobrze przedłuża trwałość makijażu. Myślę, że sporo daje również aplikacja pudru, tzn wklepywanie go gąbeczką, ale to temat na inny wpis. Oczywiście jak na puder matujący potrafi koszmarnie przesuszyć, ale to już kwestia odpowiedniej pielęgnacji. 

ULUBIONY RÓŻ

Ingrid, Satin Touch, odcień 10



Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jakim cudem ten róż znalazł się w tym zestawieniu - powiedzmy, że ma swoje wady, ale ostatecznie lubię go.
Róż jest dość słabo napigmentowany, gdybym zrobiła swatcha na dłoni, to nic nie było by widać niestety. Odcień zdecydowanie ciepły, podchodzi nawet pod brzoskwinie. Na zdjęciu oczywiście tego nie widać, takie uroki fotografowania przy sztucznym świetle. Na twarzy daje jednak delikatny, subtelny efekt, fajnie to wygląda w makijażu dziennym, bardzo naturalnie. Słaby pigment też działa troszkę na korzyść tego różu, na pewno nie można sobie nim zrobić krzywdy :) Dla początkujących osób bardzo dobra opcja, dla troszkę bardziej zaawansowanych niekoniecznie, chyba, że przy delikatnym dziennym makijażu.

ULUBIONY ROZŚWIETLACZ

My Secret, Princess Dream

Kultowy wręcz rozświetlacz trafił w końcu w moje ręce :) Coś przepięknego, ta tafla bez żadnych drobin, ten mega pigment, ta wydajność, ta cena...dosłownie bajka. Odcień szampański, raczej neutralny. Rozświetlacz wielofunkcyjny, sprawdza się świetnie nie tylko na szczytach kości jarzmowych, ale można go też wykorzystać w makijażu oka. 

ULUBIONA PALETA

Zoeva, Cocoa Blend


Bardzo dobra paleta. Wręcz bardzo bardzo dobra paleta. Nie należy do najtańszych, ale w mojej opinii nie jest to też wygórowana cena jak na taką jakość. Trwałość mega. Cienie są świetnie napigmentowane, o wykończeniu matowym, satynowym, metalicznym. Uniwersalna do makijażu dziennego czy wieczorowego. Kolorystyka cieni dobrze dobrana, jest jasny odcień którym pokryjemy powierzchnie nad załamaniem powieki, są maty do podkreślenia załamania powieki, ciemniejsze barwy do podkreślenia zewnętrznego kącika oka, jest też odcień różu, więc można dzięki temu poszaleć :)
Dla niebieskookich opcja idealna :) 

Chciałabym również wyróżnić paletkę z My Secret, Natural Beauty Eyeshadow Palette, Morning Dew. Pigmentacją niczym nie ustępuje Zoevie. Cienie metaliczne są troszkę bardziej mokre, ale są dość łatwe w pracy, z kolei matowy brąz jest idealny. 



Nie jest to jednak paletka uniwersalna, niestety nie da się stworzyć pełnego makijażu, ponieważ brakuje matów za pomocą których zbudujemy szkielet, taką podstawę modelującą nasze oko. Ale do takich zadań specjalnych jak przyciemnienie zewnętrznego kącika oka, czy do błyszczących akcentów na powiece - paleta jest bez zarzutu. 


ULUBIONY KOSMETYK DO BRWI

Pomada Wibo



Technicznie rzecz biorąc jest to świetna opcja drogeryjna i dobry zamiennik słynnej pomady z ABH. Odpowiednia konsystencja, łatwość aplikacji, świetna trwałość. 
Uwielbiała bym pomadę nadal, ale...no właśnie musi być jakieś ale ;) Jakiś czas temu rozjaśniłam włosy, przez co odcień który posiadam dark brown, jest już stanowczo dla mnie zbyt ciemny, dlatego pomada na razie jest bezużyteczna. Poluję na odcień soft brown ;)

I to tyle jeżeli chodzi o ulubieńców roku w kategorii kolorówka. Zaznaczę jeszcze, że oczywiście używam również  pomadek, tuszów do rzęs, bronzerów, baz pod makijaż czy kredek do oczu, ale traf chciał, że nie trafiłam w tym roku na ideały jeśli chodzi o te kosmetyki, a szukać czegoś na siłę raczej nie ma sensu.
Można również zauważyć, że w ulubieńcach łapią się raczej kosmetyki z tej tańszej półki, na chwilę obecną lubię wyszukiwać takie perełki wśród drogeryjnych propozycji i pewnie wokół takich produktów będziemy się tutaj obracać na blogu.
Z biegiem czasu chciałabym jednak inwestować w trochę droższe kosmetyki (przykładem jest Zoeva), więc kto wie, za rok może przedstawię zupełnie innych ulubionych bohaterów roku

Miało być w skrócie i na temat, a wyszedł prawie tasiemiec haha. 

Używacie tych moich ulubieńców kolorówkowych? Może macie jakieś inne typy? :)

Pozdrawiam Was serdecznie ;)

sobota, 6 stycznia 2018

Najtrudniej jest zacząć - początek nowej przygody :)

Cześć ;)


Wiele razy wyobrażałam sobie tą chwilę kiedy będę wreszcie stukać w klawiaturę w celu napisania dla Was pierwszego postu. Nareszcie nadeszła ta chwila, a ja nie wiem od czego zacząć ;) Nie chcę na razie pisać epopei, zresztą lubię konkrety i jasny przekaz - tak również chcę do Was pisać. 
Powstaje właśnie miejsce gdzie będę opisywać swoje eksperymenty urodowe, spostrzeżenia dotyczące kosmetyków - inaczej mówiąc recenzje, ale pojawi się tutaj masa dziwnych, innych rzeczy, coby nie było nudno. Liczę się z tym, że to nic nowego w blogosferze, ale tak naprawdę każdy z nas jest wyjątkowy, więc nie ma co rezygnować ze swojego miejsca w sieci :)
Blog powstaje w ramach postanowienia noworocznego a sam pomysł blogowania już mi siedział wcześniej w głowie, brakowało jednak motywacji - mam nadzieję, że teraz nie będzie mi jej brakowało, tak samo jak inspiracji. 

Zanudzać więcej nie planuję w tym poście, ale mam nadzieję, że też lubicie cekiny ;)

Pozdrawiam 

Matlieena